Różne różności

Dawno nie pisałam, bo z jednej strony nic szczególnie ciekawego się nie działo, a z drugiej byłam dosyć zajęta. Prawie jak Milo na zdjęciach poniżej:

DSCN2555    DSCN2559

W zeszłą sobotę miałam egzamin pisemny ze świata współczesnego, w poniedziałek natomiast ustny, czyli:
– mój pierwszy w życiu egzamin przez skajpa
– pierwszy międzykontynentalny (komisja rezydowała w Mozambiku)
– pierwszy zdawany na boso i w szortach
– pierwszy chyba, może poza maturą z angielskiego, z którego dostałam 90%

Ogólne wrażenia pozytywne, zadania wg mnie w porządku, ale wymagające. To zresztą chyba najgorszy przedmiot był. Rekordzistka podchodziła 4 razy (niektórzy pytają co by się stało gdybym nie zdała – nic).

W czwartek z kolei People’s Exam, czyli rozdmuchana ewaluacja.Przygotowaliśmy prezentację dla lokalnej społeczności na temat naszych doświadczeń tutaj. Wyszło fajnie, ale 3 godziny to zdecydowanie za długo…

Do tego od środy do piątku mieliśmy dietę surową, którą organizowałam i, niechcący, koordynowałam (czyt. prawie nie wychodziłam z kuchni przez te 3 dni). Kuchnia ma tutaj dar wysysania energii z człowieka, ale eksperyment wyszedł całkiem dobrze, większość wytrwała (jeśli nie liczyć picia kawy, na tym polu prawie wszyscy polegli), łącznie pozbyliśmy się ponad 20 kg 🙂

2014-06-25 05.51.10    2014-06-27 06.51.03

Powyżej: zielone gazpacho i surowe śniadanie.

Oprócz tego zawsze obowiązki związane z organizacją wydarzeń kulturalnych – w ostatnim tygodniu dwa wieczory filmowe oraz Talent Show. W czwartek, jak co tydzień, przedpołudnie spędziliśmy na pospolitym ruszeniu celem utrzymania terenu i budynków w jako-takim porządku. Ja zgłosiłam się do czyszczenia rynien, bo chodzenie po dachach! i widoki nieprzeciętne:

2014-06-19 10.10.38    2014-06-19 10.10.42 2014-06-19 10.22.08    2014-06-19 10.09.01

Poza tym przygotowałyśmy nasze pierwsze własne mydło (będzie gotowe jak wyschnie za 6 tygodni), wosk do depilacji własnej roboty, czyli tzw pastę cukrową; pracowaliśmy trochę nad promocją i wygłupialiśmy się w ogrodzie, a nawet posprzątałam swój pokój.

DSCN2543    DSCN2545

Całe wczorajsze, deszczowe, przedpołudnie upłynęło pod hasłem „pie….., nie robię!”. Gdzieś tam się wkradła i przejażdżka na ośle 😉

DSCN2591    DSCN2605 DSCN2603    DSCN2592

Niedziela to natomiast kompletnie legalny relaks. Jak zwykle część osób poszła na południe, do miasta, a część na północ, w dzicz. Tym razem postanowiliśmy sprawdzić jak daleko da się dojść plażą. Okazało się, że da się iść przez 1,5h, zebrać po drodze kilka kilogramów mango, i dotrzeć do niezwykle uroczej zatoczki w iście karaibskim stylu.

DSCN2637 DSCN2661

Od jutra wracamy do rzeczywistości: w kolejnych tygodniach wybierzemy miejsce, do którego pojedziemy za kilka miesięcy, musimy też porządnie wziąć się za fundraising oraz przyłożyć do nauki (a ja dodatkowo do hiszpańskiego). Dam znać jeśli coś się wydarzy!

 

Dodaj komentarz